„Ogród na cztery pory roku” – recenzja

W swojej najnowszej książce Sebastian Kulis przekonuje nas, że ogród to nie tylko miejsce, ale także pewien sposób rozumienia świata. Nie jest to lektura dla zapalonych hodowców roślin, ale raczej dla wszystkich tych, którzy szukają określonego rodzaju wrażliwości, refleksyjności i poczucia humoru. Autor pokazuje nam w niej przede wszystkim swoje własne empatyczne spojrzenie na przyrodę i ludzkie relacje, a gdzieś między wierszami przekazuje bardzo konkretną, ogrodniczą wiedzę. Wiedza ta jednak to nie systematyczny wykład, zbiór reguł czy kalendarz upraw, a raczej nabywana wraz z czasem i doświadczeniem praktyka bycia z naturą.

Czytając „Ogród na cztery pory roku” mamy wrażenie nie tyle zdobywania nowych informacji, co odbywania barwnej podróży nie tylko wśród roślin sadzonych przez autora, ale także po jego wyobraźni: wśród wspomnień, obrazów, smaków i splątanych myśli. Sebastian przekonuje nas do traktowania ogrodu jako przedłużenia nas samych, do obserwacji i prób zrozumienia tego, jak działa przyroda, dopiero zaś w drugiej kolejności do urządzania jej na naszą własną modłę. Nie jest to jednak pozycja, w której ogrodnik wycofuje się zupełnie i porzuca jakiekolwiek działania. Książka pokazuje nam raczej, że wszelkie działania mają swoje konsekwencje, a relacje człowieka ze światem fauny i flory to nie walka o dominację, a szukanie kompromisu. Jest tu miejsce na dzikie przestrzenie, spontaniczne odkrywanie drobnych fenomenów natury, chaos czy zwykłe odpuszczanie – oddawanie pola wszystkiemu temu, czego nie da się kontrolować. Często zresztą, jak zauważa sam autor, im bardziej chcemy coś porządkować czy kontrolować, tym bardziej destabilizujemy istniejącą równowagę.

fot. Mikroklimaty

Wiele z refleksji związanych z relacją człowieka ze światem roślin i zwierząt autor przenosi także między wierszami na relacje ludzko-ludzkie. Pisze o miastach, ulicach, parkach i terenach zielonych. Obdarza bacznym i czułym spojrzeniem miejskie balkony – przestrzenie mediujące między tym, co stanowi wnętrze domu, a tym, co jest nim tylko połowicznie. Balkony, jako przestrzenie graniczne, jednocześnie należą do nas i nie należą. Pozwalają nam poszerzyć przestrzeń mieszkania i mieć kontakt z otoczeniem, obserwować i odpowiadać na zmienność pór roku. Z drugiej strony powinny także stanowić miejsce przyjazne dla miejskiej fauny oraz element potencjalnie poprawiający estetykę całego budynku czy jego najbliższego sąsiedztwa.

Najnowsza książka autora Roślinnych porad jest bardzo nowoczesna – w dobrym sensie tego słowa. Autor przygląda się popularnym ekologicznym trendom: uprawom permakulturowym, łąkom kwietnym, azylom dla owadów czy naturalnym sposobom walki ze szkodnikami. Nie robi tego jednak w sposób bezrefleksyjny, wybierając dla czytelnika tylko to, co sprawdziło się w jego własnym ogrodzie. Nie mówi do nas z z pozycji zimnego eksperta, ale raczej dobrego znajomego, z którym dzielimy wspólne hobby.

W „Ogrodzie na cztery pory roku” znajdziemy bardzo konkretną wizję ogrodnictwa. Mi osobiście szczególnie bliską. Nie ma w niej miejsca na działanie przeciw naturze czy uporczywą walkę o to, by otaczająca nasz dom zieleń upodobniła się do „zewnętrznego salonu”. Jest za to mocne przekonanie o tym, że praca ogrodnika jest czymś ważnym i dającym ogromną satysfakcję, niosącym jednak ze sobą znaczną odpowiedzialność. Ogrodnik w odczuciu autora to ktoś na kształt szamana – osoba wyposażona w głęboką wiedzę dotyczącą natury i korzystania z niej, ale jednocześnie także strażnik, który odpowiada za to, by nie była niszczona czy nadmiernie eksploatowana. Ogrodnik to też ktoś, kto komunikuje się z naturą i gra z nią w grę o wspólnie negocjowanych zasadach.

Tym, co najbardziej ujmuje mnie w książce są osobiste obserwacje przyrody, jakimi dzieli się z czytelnikami autor oraz drobne fragmenty autobiograficzne. Szalenie interesujące jest to, jak w każdej porze roku znajduje on charakterystyczne elementy i wymyśla drobne rytuały, które wzbogacą jej przeżywanie. Czytając „Ogród na cztery pory roku” bardziej ciekawym jest się chyba samego autora i tego, jak widzi świat niż jego roślinnych porad. To lektura, która sprawia wrażenie rozmowy z dawno niewidzianym przyjacielem.

Sebastian Kulis, Ogród na cztery pory roku, wyd. Buchmann, Warszawa 2021.

Roślinne porady: https://roslinneporady.co/,

Instagram: @roslinneporady

Jedna uwaga do wpisu “„Ogród na cztery pory roku” – recenzja

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s