Czwarta przyroda i miejsca, w których żyjemy

W skomplikowanej sieci zależności między tym, co stworzone przez człowieka, a tym co naturalne, przyroda wynajduje coraz to nowe strategie adaptowania się. Wielu badaczy nazywa ją dziś „czwartą przyrodą”… Co oznacza to popularne obecnie pojęcie? Skąd się wzięło i do czego może być nam przydatne?

Zamieszkujemy współcześnie przestrzenie, w których natura, kultura i technologia splotły się ze sobą tak bardzo, że nie da się ich już rozdzielić. Te skomplikowane sieci powiązań najwyraźniej widać na terenach zurbanizowanych i uprzemysłowionych. W mniejszej skali dostrzec je możemy jednak także w przestrzeniach prywatnych. W naszych własnych ogrodach, na polach czy w warzywnikach, gdzie obok siebie funkcjonują systemy automatycznego nawadniania, zdalnie sterowane systemy oświetlenia, ogrzewane szklarnie i samobieżne roboty koszące oraz niepokorne i wytrwałe dzikie rośliny (nazywane niepochlebnie chwastami), a także przystosowane do obecności człowieka drobne zwierzęta (gryzonie, ptaki czy owady). Ich relacje mają charakter dynamiczny – raz poddają się porządkującym dążeniom człowieka, innym razem się im wymykają. W ten sposób tworzą się przestrzenie patchworkowe, w których w najbliższym sąsiedztwie odnajdujemy elementy wytworzone przemysłowo, okazy fauny i flory wprowadzone celowo oraz wszystko to, co pojawia się spontanicznie. I to właśnie ta ostatnia, ponowna spontaniczna wprowadzka roślin i zwierząt na tereny przekształcone przez człowieka, nazywana jest dziś „czwartą przyrodą”.

Pojęcie „czwartej przyrody” pojawiło się w dyskusjach naukowców i architektów krajobrazu już w latach 90-tych za sprawą badacza miejskiej flory Berlina – Ingo Kowarika. Według jego koncepcji za „pierwszą przyrodę” możemy uznać wszystkie naturalne i półnaturalne pozostałości pierwotnych ekosystemów, które chronimy obecnie w rezerwatach, parkach narodowych, obszarach chronionego krajobrazu, jako pomniki przyrody i tak dalej. „Druga przyroda” to obszary podporządkowane człowiekowi w wyniku rozwoju rolnictwa oraz selekcjonowania gatunków użytkowych. Należą do nich pola uprawne, łąki, pastwiska czy lasy gospodarcze. „Trzecia przyroda” to z kolei tak zwana zieleń urządzona, inaczej nazywana zieloną infrastrukturą, która występuje na terenach zurbanizowanych. Są to ogrody historyczne, skwery i parki, a także na przykład aleje drzew, zielone pobocza dróg czy zazieleniane skarpy przy autostradach. Ostatnia, „czwarta przyroda”, odnosi się do obszarów opuszczonych lub nie do końca kontrolowanych przez człowieka, gdzie rośliny i zwierzęta samoistnie odzyskują dla siebie przestrzeń. Mamy tu najczęściej do czynienia z gatunkami pionierskimi, które odporne są na trudne warunki, niedostatek gleby i wody czy silne nasłonecznienie. Są to często także gatunki, którym niestraszne są zanieczyszczenia i substancje toksyczne. Są one dzięki temu zdolne do tego, by ponownie obejmować w swoje posiadanie opuszczone tereny fabryczne, pogórnicze hałdy czy składowiska odpadów.

O „czwartej przyrodzie” pisał w Polsce dużo Kasper Jakubowski. Pojęcie to przywoływał także między innymi Filip Springer. Jest ono dla projektanta pracującego z zieloną tkanką przestrzeni o tyle ważne i ciekawe, że pozwala nadać określony status wszystkim nie do końca uporządkowanym przestrzeniom (jak skraje dróg czy miejskie nieużytki), które ludzie chcieliby w większości wyeliminować i usunąć z zasięgu swojego wzroku. „Czwarta przyroda” może stać się określeniem potencjalnie afirmatywnym, niosącym w sobie pozytywny przekaz. Przekaz, który mówi nam o tym, że nawet miejsca pozornie zdegradowane i zniszczone, niechciane i porzucone, mogą spontanicznie się odrodzić. Sporo pracy jest jednak nadal do wykonania nad włączeniem estetycznego potencjału takich miejsc do powszechnej wyobraźni związanej z miejską zielenią. Nie wszyscy chętnie przystaną na obecność dzikich, nieuporządkowanych enklaw w otoczeniu osiedli mieszkalnych, dróg czy mostów. Tworzące je gatunki, choć coraz częściej i powszechniej doceniane, nie są zwykle uznawane za florystycznie atrakcyjne. Doceniamy ich udział w tworzeniu bioróżnorodności, w stanowieniu azylu dla zwierząt czy pożywki dla owadów. Nie chcemy jednak widzieć ich w reprezentacyjnych częściach miasta czy za płotem naszego ogrodu.

Jak pokazywał Kasper Jakubowski, najważniejsza w procesie przyznawania „czwartej przyrodzie” prawa do przestrzeni jest komunikacja z mieszkańcami i użytkownikami określonych miejsc. Jeśli rozumieją oni celowość istnienia obok siebie skrupulatnie urządzonych parków i skwerów czy placów zabaw oraz przestrzeni dzikich i pozornie chaotycznych, łatwiej jest im je polubić. Zieleń uporządkowana i zieleń spontaniczna to nie odwieczni wrogowie, czy dwie odmienne wizje miejskiej przestrzeni, ale komplementarne elementy dobrze funkcjonującego miejskiego systemu naczyń połączonych.

Musimy pamiętać także o tym, że obszary, na których rośliny osiedlają się od nowa w sposób spontaniczny to bardzo niestabilne i nietrwałe rodzaje ekosystemów. Pionierskie gatunki, które pojawiają się w nich jako pierwsze (jak trawy czy niektóre drzewa), szybko ustępują miejsca kolejnym. Często potrafią rozgościć się tam również gatunki obcego pochodzenia (o szerokiej tolerancji ekologicznej) czy gatunki inwazyjne. Pomyślmy tu o widywanych powszechnie na terenach podmiejskich łąkach nawłoci kanadyjskiej (Solidago canadensis) czy zwartych skupiskach czeremchy amerykańskiej (Prunus serotina). Nie jest więc tak, że obszar taki będzie z czasem coraz bardziej różnorodny czy biologicznie bogaty. Często potrzebuje on asysty człowieka (podobnie zresztą jak potrzebują jej popularne obecnie łąki kwietne). „Czwarta przyroda” to nieprzewidywalny i kapryśny gość w naszych miastach. Możemy jednak z nim umiejętnie negocjować. Ścieżki edukacyjne, utwardzone trasy spacerowe, elementy małej architektury czy nawet rzeźby, są czymś co przekształca nieużytki w nowy rodzaj parku krajobrazowego. Dobrze zaprojektowane sposoby korzystania z nich oraz odpowiednio zaplanowane zabiegi pielęgnacyjne (jak usuwanie nadmiernie ekspansywnych gatunków czy częściowe sezonowe koszenie) sprawiają, że stają się one chętnie odwiedzanymi miejscami służącymi wypoczynkowi i rekreacji. Pełnią jednocześnie funkcje edukacyjne i przekonują nas o tym, że pozorny chaos dzikorosnącej zieleni, może nam się również (choć w odmienny sposób od tradycyjnych ogrodów czy parków) podobać.

Poniżej polecam kilka wartych uwagi publikacji poświęconych „czwartej przyrodzie”. Są one dostępne on-line. Szczególnie ciekawa i głęboko rozwijająca ten temat jest książka Kaspra Jakubowskiego <<Czwarta przyroda. Sukcesja przyrody i funkcji nieużytków miejskich>>. Można ją pobrać za darmo w formie e-booka po uzupełnieniu badania prowadzonego przez autora. Co wartościowe, książka zawiera omówienie konkretnych, przeprowadzonych z sukcesem, projektów włączenia „czwartej przyrodyw obszar zielonej tkanki europejskich miast.

  • Kasper Jakubowski, Czwarta przyroda. Sukcesja przyrody i funkcji nieużytków miejskich, Fundacja Dzieci w Naturę, Kraków 2020. –>
  • Kasper Jakubowski, Czwarta przyroda w mieście, Autoportret nr 3/2019 „Nieużytki”. –>
  • Filip Springer, Czego nie wiecie o miejskich chaszczach, Magazyn Pismo, 07.04.2021. –>
  • Ulrich Stocker, Suleika Suntken, Silke Wissel, A new relationship between city and wilderness. A case for wilder urban nature, Deutsche Umwelhilfe, 2014. –>
  • Anita Bakshi, Frank Galagher, Design with Fourth Nature, Journal of Landscape Architecture 2(15) 2020. –>

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s